Ciekawostki z życia św. Antoniego

Święty Antoni

Święty mieszkał w Padwie tylko przez ostatni rok swego życia, ale ten krótki czas wystarczył, by Padwa ukochała wielkiego kaznodzieję, a on ukochał Padwę. Dziś cały katolicki świat zna go pod imieniem św. Antoniego z Padwy.  Kiedy Antoni przybył do Padwy, był już bardzo schorowany i wyniszczony pracą ponad siły oraz surowym trybem życia. Mimo to to właśnie ostatni rok życia był najbardziej pracowitym i płodnym okresem jego kaznodziejskiej działalności.
    Był pierwszym w dziejach Kościoła kaznodzieją, który poprzez kazania wygłaszane przez cały Wielki Post przygotowywał wiernych do godnego przeżywania Wielkiej Nocy. Jego pasyjno-pokutne nauki cieszyły się niespotykaną popularnością. Przychodziła ich słuchać niemal cała ludność Padwy. Na czas kazań życie w mieście dosłownie zamierało. Kupcy zamykali sklepy, rzemieślnicy opuszczali warsztaty, pustoszały mury sławnego Uniwersytetu Padewskiego. Wśród tłumów słuchaczy nie brakowało też wysokich dostojników Kościoła. Ponoć nikt z zebranych nie śmiał wyróżniać się wystawnym strojem czy klejnotami. Wielki kaznodzieja potrafił siłą swego słowa skutecznie zachęcić wiernych do pokuty.
    Ponieważ w całym mieście nie było świątyni, która mogłaby pomieścić wszystkich słuchaczy, kaznodzieja przemawiał na podmiejskich łąkach. Na 9 hektarach pól słów Antoniego słuchało około 30 tys. ludzi.

 Przyszedł dzień, w którym brat Antoni uświadomił sobie, że zbliża się kres jego ziemskiej wędrówki. Dały o sobie znać lata ciężkiej pracy i umartwień. Trapiąca go od dłuższego czasu puchlina wodna dodatkowo odbierała mu siły. Pragnieniem Antoniego było umrzeć w klasztorze Najświętszej Marii Panny w Padwie. W drodze do Padwy chory poczuł się bardzo źle i wraz z towarzyszami podróży zatrzymał się w klasztorze klarysek w Arcelli. Tu Antoni przyjął po raz ostatni sakramenty. W pewnym momencie jego twarz opromienił radosny uśmiech. Zapytany, co widzi, powiedział: Widzę Pana mego... i odszedł, by się z Nim spotkać.
    Na pogrzeb przybyły nieprzebrane rzesze ludzi. Był to dzień wielkiej manifestacji miłości i wdzięczności, którą wierni żywili do skromnego braciszka. Ciało zakonnika, zgodnie z jego wolą, złożono w ukochanym przezeń kościele Najświętszej Maryi Panny w Padwie.

Wkrótce po śmierci brata Antoniego okazało się, że dzięki jego wstawiennictwu Bóg zsyła na wiernych deszcz łask. Do grobu zakonnika przybywały coraz liczniejsze rzesze pielgrzymów z różnych włoskich miast. Wierni pielgrzymujący do jego grobu często szli boso. Wśród bosych pątników byli wysocy dostojnicy Kościoła, rycerze, damy. Czciciele padewskiego kaznodziei chcieli, by jak najszybciej mógł on odbierać cześć jako święty. Prośba o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego Antoniego została złożona w kurii rzymskiej w niespełna miesiąc po jego śmierci. Badanie autentyczności cudów i inne niezbędne procedury zajęły tylko kilka miesięcy. Jeszcze przed upływem roku od śmierci Antoniego papież Grzegorz IX ogłosił go świętym. Kilka lat wcześniej równie szybko do chwały ołtarzy został wyniesiony św. Franciszek. W osobie św. Antoniego z Padwy wierni Kościoła zyskali jednego z "najskuteczniejszych" orędowników w niebie. Kult Świętego z Padwy szybko objął cały świat.

Budowę Bazyliki św. Antoniego w Padwie rozpoczęto już w rok po śmierci Świętego – w 1232 r. (był to także rok jego kanonizacji). Do nieskończonej jeszcze świątyni przeniesiono doczesne szczątki przyszłego patrona. U schyłku stulecia gmach był gotowy w stanie surowym. Przez cały następny wiek wykonywano zdobienia, poprawki i inne prace wykończeniowe. Pod koniec XIV w., zaledwie budowla zalśniła pełnym blaskiem, zniszczył ją huragan. Prace przy świątyni podjęto na nowo. Budowa wraz z remontem trwała około 200 lat. Bazyliką "Il Santo" do dziś opiekują się ojcowie franciszkanie.