Nie mam czasu

 

„Nie mam czasu” - takie słowa słyszymy bardzo często z ust naszych znajomych, przyjaciół, rodziców. My sami także często tak mówimy innym, kiedy proszą nas o coś, lub coś proponują. Brak czasu, lub jego niedobór zdaje się być powszechnie panującą „chorobą”. Prawie każdy na nią cierpi, próbuje sobie z nią jakoś radzić. Zazwyczaj nieskutecznie…

„Nie mam czasu”… czy zawsze musi być to pusty frazes?

Każdy z nas dostaje każdego dnia 24 godziny. 24 razy po 60 minut, z którymi musimy coś zrobić. Od nas zależy jak ten czas wykorzystamy. Czy będziemy spać do 10.00? Czy spędzimy cztery godziny przed telewizorem, albo przed ekranem komputera? Ile czasu poświęcamy naprawdę wartościowym zajęciom? Ile czasu marnujemy bezpowrotnie, zajmując się tym, co tak nie przynosi nam żadnego pożytku? Minuty, godziny, dni, tygodnie… lata? Zmarnowany czas bezpowrotnie przepada, sami więc robimy sobie krzywdę, ograniczając się i zubożając swoje życie. Skutki takiego postępowania mogą być, w dłuższej perspektywie, bardzo poważne. Tyle osób narzeka dziś na poczucie bezsensu życia, na brak wyraźnego kierunku, na zagubienie. Winią innych ludzi, świat, Boga… ale nigdy nie winią siebie. A to właśnie w nich leży problem.

Ważne pytanie jakie warto sobie postawić brzmi: „Na co nie mam czasu?”. Na co mi go brakuje, z czym nie nadążam? Gdybym nagle dostał dodatkowe 24 godziny to co z nimi bym zrobił? Co jest na szczycie naszej listy celów, co jest najważniejsze? Czy praca jest dla nas ważniejsza niż rodzina? A może film czy serial w telewizji, który "musimy" obejrzeć jest na pierwszym miejscu? A czas na modlitwę, skupienie, różaniec, może Mszę św. w tygodniu? Niemożliwe? Dlaczego?

Papież Jan XXIII, Angello Roncalli, dwa lata po święceniach kapłańskich został sekretarzem biskupa, prowadził także wykłady, najpierw z historii Kościoła, później z patrystyki i apologetyki. Był człowiekiem niezwykle zajętym, ale nie szukał sposobów na zmniejszenie ilości swoich obowiązków, robił zaś wszystko by sobie z nimi poradzić.

W jego „Dzienniku duszy” czytamy: „Liczne absorbujące mnie zajęcia, zarówno w domu, jak i poza nim, omal nie poczyniły spustoszenia w moich ćwiczeniach duchowych. Wszystko musi powrócić do normy. Chcę być pod tym względem nieubłagany. (…) Wstanie rano, choć uzależnione od okoliczności, musi być tak pomyślane by ze wszystkim zdążyć”. W innym miejscu czytamy: „Będę codziennie bez wyjątku wstawał o wpół do szóstej z rana, ażeby mi nie brakło czasu na medytację (…)”. Nie ma tutaj narzekania, nie ma mówienia „ojej, jak mi ciężko”. Jest zadanie i jest wiara - prosta, bezkompromisowa, stanowcza, heroiczna.

Taka wiara jest ważna w życiu każdego człowieka. Musimy dokonywać wyborów, ustalać na co poświęcimy czas, jaki został nam dany. Nie wiemy, ile nam go jeszcze zostało. Często wydaje nam się, że jesteśmy nieśmiertelni, że i tak ze wszystkim zdążymy. Współczesny świat ze swoimi propozycjami niezliczonych rozrywek jest nam w stanie całkowicie zapełnić czas, tak, że nie zostanie ani jedna wolna minuta. Ale będzie to czas zmarnowany. Bezpowrotnie, ostatecznie. Nie tylko zakopiemy swoje talenty, ale zapomnimy też gdzie je zakopaliśmy… Dążymy do rzeczy z pozoru wielkich, które później okazują się pustą, nic nie wartą mistyfikacją.

Zastanówmy się co robimy ze swoim czasem. Pomyślmy o tym teraz, bo na Sądzie Ostatecznym nie będziemy mogli już nic zmienić. A nasze zmarnowane łaski nas oskarżą… Jeżeli kiedyś jeszcze powiemy „Nie mam czasu”, to upewnijmy się, aby chodziło o brak czasu na ogłupiający film, na bezcelowe buszowanie w internecie, ba, nawet na kolejny „bestseller”, który w żaden sposób nie wzbogaci naszego wnętrza. Na takie rzeczy faktycznie warto „nie mieć czasu”.

Pamiętajmy słowa psalmu: „Nie dbam o rzeczy wielkie, ani o to, co przerasta me siły. Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę, jak dziecko na łonie swej matki, jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza” (Psalm 131,3-7). Ustalmy jasny kierunek, żyjmy świadomie i rozważnie korzystajmy z danego nam czasu.