W przydrożnej kapliczce
W przydrożnej kapliczce
Smutny Jezus w przydrożnej kapliczce
Siedzi cierpiąc w ciernistej koronie,
I na świat spogląda łzawym okiem
I wciąż czeka na twe dobre dłonie.
Patrzy ciągle na idących drogą,
Jakiś starzec czapkę z głowy zsunie,
Lub kobieta spracowaną ręką
Kwiaty polne postawi w wazonie.
Lecz nie kwiatów, nie ukłonów czeka,
Czeka ręki co w bólu uniesie,
Która otrze poranione czoło
Serca - które współczucie przyniesie.
I tak siedzi od lat nie wiem ilu
I wciąż patrzy na życie człowiecze
Czy ktoś zdejmie Mu z cierni koronę,
Która krwią w cierpieniu wiecznym ciecze?
I pochylił się od tego smutku
I poczerniał od tego czekania
Bo nikt nie chce ulżyć w Jego bólu,
Bo nie pojął nikt - Jego kochania.